wtorek, 12 października 2010

In the jungle, the great big jungle.....


No to obejrzeliśmy sobie niezly odcinek Animal Planet,może nie HD, ale za to 5D. Bylo cieplo, ciemno i mokro. Komarow na szczescie malo, ale dzielnie zastąpily je super szybkie pijawki... trochę sobie upuściliśmy. Niby tylko 2 dni chodzenia, a właściwie dzien chodzenenia, pół dnia raftingu i pół dnia na rowerach, ale dla białego człowieka w bialej koszuli to aż nadto. Dobrze, że w srodku lasu mieli jakąś wioskę - bez wody ognistej pasożyty pewnie mialyby ucztę, a tak zgotowaliśmy im z szamanem prawdziwe piekło.

Nie, tygrysów nie ma, ale za to mamy dużo węży...

Papier śniadaniowy z banana

Wżera!

Ciepło było...


Na kwadracie raczej spokojnie

Ciekawe czy widziala kiedyś telewizor?

You lazy pig!

5 komentarzy:

  1. A ta Pani na różowo z uroczą torebeczkę na fotce z wioski to kto zacz? Autochton ? Czy to taka wioska-atrakcja turystyczna?

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, wioska była atrakcją dla nas turystów wiec na pewno jest atrakcją turystyczną. Nie jest jakas odcieta od świata - Idzie się do niej dżunglą dzien przez góry, albo 3 godziny pontonem. Pani w różowym nie znam, w wiosce znam tylko szamana i bimbrownika.

    OdpowiedzUsuń
  3. fake fake fake :)
    i kwaśne winogrona

    OdpowiedzUsuń
  4. Jasne ze fake. Każdy wie, że Paweł z Ośką siedzą w Lesie Kabackim od dwóch miesiecy, a ta świnia to legendarny guziec.

    OdpowiedzUsuń
  5. cholera, no to się wydało. A tak się wczoraj namęczyłem, żeby gajowego z żoną za słonice przebrać!

    OdpowiedzUsuń