czwartek, 14 października 2010

Dzień jak w trąbę strzelił !


Śnilo mi się, że słoń objął mnie trąbą za ramię, powachlowal wielkim uchem, a potem podciął mi tą trąbą nogi. Drań! Wstałam z łóżka i wsiadlam do busa stojącego na ulicy. Bus jechał pół godziny przez dżunglę, przejechał przez bramę z napisem "Wioska Słoni" i się zatrzymał. Rzeczywiście na polanie, przy szałasach zbudowanych na wysokich palach zaparkowane bylo stado słoni. Po chwili siedzieliśmy już w koszu na jednym z nich i wędrowaliśmy przez busz i przez rzekę. Senne kołysanie w takt słoniowych kroków trwało około godziny. Potem przewodnik powiedział, że teraz nasza kolej prowadzenia. Każdego z nas po kolei sadzał na słoniu i uczył jak nim kierować. Sai - w lewo, kwa - w prawo, pai - prosto, how - stop. W upalnym powietrzu ściąga na ręku szybko się starła. Ostatni komenda - haap - i już słoń grzecznie wystawia nóżkę, żeby zejść. Potem był lunch, a potem znów wsiedliśmy na słonie i pojechaliśy do rzeki. Dostaliśmy szczotki i każdy musiał umyć swojego słonia. Potem wsiedliśmy do łódki, przeplynęliśmy koło kąpiących się bawołów, dobiliśmy do brzegu niepodal i poszliśmy do bajkowego lasu. Nagle spostrzegliśmy, że poda naszymi nogami plynie woda. Okazało się, że idziemy przez porośnięte lasem rozległe wodospady. To był szał - plywaliśmy, skakaliśmy, chlapaliśmy się lazurową wodą wsród drzew, w gorącym słońcu przebijającym przez liście. Potem znów wsiedliśmy do busa i odjechaliśmy. Potem popoludniowa drzemka się skonczyła.


Ok, żonie się coś przyśnilo - ja Wam opowiem, a bylo tak......
Słoń indyjski, elephas maximus to zabawka nie w kij dmuchał - 3 metry w kłębie i prawie 5 ton żywej wagi. Jeśli da się złapać i udomowić to sluży to jako uniwersalne narzędzie do ścinania i ładowania drzew, choć coraz rzadziej. Sporawy apetycik (250kg/dzien) sprawia, że ładowarka jest droga w utrzymaniu. Większość z setek tysięcy słoni roboczych Laosu poszła na kotlety. Na szczęście część starszych pań slonic załapała się do pracy w branży turystycznej z czego sobie skorzystaliśmy.

Na pewno zastanawialiscie się kiedyś jak to jest ujeżdżać słonie ;-) Ja jezdzilem już na koniach małych i dużych, na wielbłądach 1 i 2 garbnych, ale żadne z tych dowiadczeń nie przypomina sloniojazdy. Konie i wielbłądy to prymitywy w porównaniu do słonia. Koń bierze Cię na plecy bo mu karzesz, wielbłąda też można skopać, żeby poczuł respekt i nie pluł.... słoń, słoń robi łachę. Słonie przywiązują się do swoich właścicieli, słuchają ich, znają nawet 150 komend! Wprost bije on nich dostojenstwo. Sam opis zwyczajów dzikich słonie robi olbrzymie wrażenie - grupowo odbierany poród, zasady stadnego życia, cmentarze, ale wróćmy do naszej historii.


Pucowanie trąby

Malutkie brazowe oko osadzone w potężnej głowie spogląda na ciebie z przyjazną ciekawością, po czym czterotonowa ciężarówka klęka, żebyś łatwiej mogł wdrapać się na jej skórzaną głowę. Zapierasz się kolanami o wielkie uszy i z 3,5 metra możesz próbować poprowadzić tą ciężarówkę.  Oczywiście czterotonowe ciężarówki też mają gorsze dni. W przypadku ciężarowek płci męskiej może się to skonczyć nagłą śmiercią kierowcy. Generalnie jednak ciężarówki dla turystów są miłymi, inteligentnymi starszymi paniami na słoniowej emeryturze (no nasza się trochę raz zdenerowała na jakiegoś psa, ale chociaż zaczeła ryczeć i tupać nie dostaliśmy zawału). Te starsze panie bardzo lubią ciepłą wodę w rzecę, a jeszcze lepiej kiedy podrapie je się mokrymi szczotami ryżowymi po szorstkim grzbiecie. Wykąpaliśmy więc nasze stadko, a kilka pań z radości dało nura lub wywaliło fontannę z trąby. Wszyscy byli zadowoleni słonie - z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku poszły to stajni, a my z rozmażonymi oczami i opuszonymi szczękami pojechaliśmy ochłonać w wodospadach.   
   






Wodospady w dżungli...
...powstają w sposob natruralny...

... o czym chyba nie wiedzą bawoły



2 komentarze:

  1. Opis laotańskiej dzungli i podróży na słoniach do pozazdroszcze4nia. Takiej przyjemności nie d oświadczyłem .Nie przypadkowo Laos nazywany był za moich czasów "Krainą miliona słoni". Tylko w3 Indiach jest może ich więcej niż w Laosie i Wietnamie W Wietnamie i w Kambodży na północy też jest jeszcze ich sporo, ale przede wszystkim w rejonach górskich i porośniętych dżunglą. Nic nie piszecie o małpach widzianych w dżungli,czyżby ich tam nie było ? Tak trzymać.Czekam na wrażenia z Wietnamu.Dziadek.

    OdpowiedzUsuń
  2. Z 'miliona' sloni w Laosie zostalo cos okolo dwoch tysiecy z czego ok 600 dzikich. Wiele sprzedano do Tajlandii, wiele poszlo na mieso. Malp nie spotkalismy - pewnie podzielily los sloni. Pozostaly w niektorych rezerwatach, choc tam wstep dla turystow jest bardzo ograniczony (tj 350 USD za 2 dni ;-/.

    OdpowiedzUsuń