środa, 22 września 2010

Państwo Stężyccy na Expo



Moi Kochani,

Jak wiecie wybraliśmy się do Szanghaju na Expo. Better city, better life - czyli współczesna kultura chińska przez pryzmat Expo. W Szanghaju mieszka okolo 20 milionów ludzi - wyobrażacie sobie? W jednym mieście! Wszystkie te mróweczki codziennie przemieszczają się do pracy, na zakupy, na spacery, setkami tysięcy przewalają się przez główne stacje przesiadkowe. Czy czuć tłok? Tak. Czy powoduje to duży dyskomfort? Nie. Ani w metrze, ani w kioskach, ani w sklepach nie ma długich kolejek. Rozbudowana infrastruktura, dobre oznaczenia, umiejętne połączenie komunikacji kolejowej, samochodowej, motorowej, rowerowej i pieszej, szerokie chodniki. Ze strumienia ludzi w każdej chwili można się wyrwać i odpocząć w jednym z licznych zielonych parków. Wrażenie robi rownież poziom przystosowania dla niepenosprawnych - podjazdy, windy, ścieżki dla niewidomych są tu standardem. Rozumiem, czemu Chiny zorganizowały tu Expo. Tak wyobrażam sobie przyjazne megamiasto.

Mustafa kreci lody w Szanghaju
Expo to troche inna historia. Tu od górnnolotnych haseł lepszej przyszłości ważniejsze okazało się 'naj'. Najwięcej gości w historii imprezy, najlepszy obraz całości w mediach i najlepsza aktywizacja narodu wokół nowego celu - po najwiekszej tamie i największych Igrzyskach z najwiekszą liczbą medali dla Chin. W efekcie wyszedł festyn 'świat w pigułce' na 400-600 tys. osób dziennie. Teoretycznie impreza czynna do północy, w praktyce do 21, kiedy zamykają większość pawilonów. Na szczeście setki wolentariuszy z pomocą wojska pilnują, żeby ludzie nie stratowali się w długich rzędach krętych barierek kolejkowych. Choć nie ma specjalnie udogodnień dla niepełnosprawnych jest ich tu znacznie więcej niż w mieście. Opiekun osoby na wózku, może razem z nią ominąć kolejkę, tak więc wygląda, że niesprawni krewni są wyjątkowo chętnie zapraszani na Expo ;-)

Australia, the show


Australia - mit zalożcielski


Expo - Kazdy pokazuje co ma najcenniejszego

Pawilony, każdy z osobna pokazują zwykle to co kraj ma najlepszego i to dużym nakladem kosztów i kreatywności.... tylko, że wiele z nich zaprojektowanych jest na imprezy dziesięć razy mniejsze. Oblegany niemiecki pawilon jest w stanie ugościć 25 tys. osob w ciągu dnia, Saudyjski prawdopodobnie jeszcze mniej, a sądzą po zainteresowaniu powinien mieć przepustowość dwóch stadnioniów olimpijskich. W Polskim byloby calkiem sprawnie gdyby nie sala kinowa z pietnastominutowym filmem 3D na 30-40 osób :-) Dużą pomyslowością wykazali się Czesi, którzy pokazali sporo fajnych instalacji wizualnych. Spektakularna salę kinową do reklamowania swojego kontynentu (i juz na 500 osob) zbudowali Australijczycy.

Wózki inwalidzkie - towar w cenie
Zdecydowana większość państw olała głowne hasło imprezy - better city, better life. Z tych kilkunastu pawilonów, które widzieliśmy pamiętali o tym chyba tylko Duńczcy (jedyne rowery na terenie imprezy) i Nowozelandczycy (ogród na dachu). Pozostale państwa skupiły się na reklamie (czeka nas raj na Ziemi - wszystkie kraje mają przebogata historię i świetlane perspektywy) lub po prostu na sprzdaży pamiątek (większość Arabów i Afryka). Nie żeby bylo to złe - reklama Australii to kapitalny multimedialny show, Maroko czy Turcja to dobrze zaprojektowane muzea, a Mauritiański rum uznaliśy za odkrycie spirytystyczne roku. Jest to niezły festyn i jedyna okazja dla poznania świata dla milionow chińczykow tylko, że calość się w żaden sposoób nie spina. W Lizbonie parę lat po Ekspo pozostała dzielnica, w krórej nadal czuć ducha imprezy poswięonej zasobom wodnym na świecie. Tutaj....,tutaj też pewnie czuć będzię ducha imprezy pod hasem better city, ale dopiero kiedy buldożery zmiotą pawilony i na ich miejscu wyrośnie zupelnie nowe miasto - normalny, nowoczesny Szanghaj.

A to jakies znajome...

Kto się pytał gdzie dziś jest Solidarność?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz