piątek, 22 października 2010

Lecim na szczec... na Danang

Wobec obiektywnych trudnosci - pozrywanych przez powodzie trakcji kolejowych i spadajacych do wezbranych rzek autobusow skusilismy sie na przelot ponad zalanymi terenami w polnocnym Wietnamie. Ciekawe czy na pokladzie beda kury?
Published with Blogger-droid v1.6.3

1 komentarz:

  1. Cieszę się ,ze już zapewnie jesteście w Da Nangu .Trzeba korzystać z plaży i morza południowo-chińskiego.W czerwcu 1965 r. byłem tam na tzw.Grupie ,jako przedstawiciel Komisji Nadzorczej protestowalem przeciwko wylądowaniu na plażach i w porcie 101 Dywizji Powietrzno Desantowej z gen Królem ( polskiego pochodzenia)na czele. Ale to już przeszłość.Jeszcze ładniejsza jest plażą w Nia Trang,a potem w Vung Tao ,ale to jest dalej na południu (Kochinchina)Uważam ,że gór macie już w nadmiarze.Jest też ciekawy płaskowyż i jego stolica Da Lat ( jak nasze Zakopane).Jest tam też lotnisko i zimowy kurort Wietnamu.Wart tam odpoczywać.Myśmy latali tam z Saigonu na weekendy.Zdjęcia b.ładne,a zwłaszcza te "romantyczne" z Osią. Życzymy nadal ciekawych oglądów i niezapomnianych wrażeń z kraju południa.Pozdrawiamy .Babcia i Dziadek

    OdpowiedzUsuń