Jak w dobrym filmie katastroficznym zawodza nas kolejne urzadzenia. Zaczelo sie od komputera pokladowego, potem problemy z zasilaniem, dzis siadla optyka. Do tego przyroda nas nie oszczedza - burze, podtopienia, inwazje meszek i komarow, zamglone gory, zamkniete szlaki. Ale brniemy dalej na poludnie. Always look at the bright side of life! Szklanka na wpol pelna itp... Bo jest tez niezle - Primus odzyskal moc na wysokoktanowiej mieszance, zdobylismy system naglasniajacy do naszego Nissana, w ciagu 20 minut slonca udalo sie przesuszyc namiot !
W tych warunkach jednak ciezko pisac dziennik pokladowy zatem znowu odsylamy. Jakis czas temu popelnilismy kolejny tekscik dla peronu4, gdzie nasz poprzedni artykul powaznie zbulwersowal wielu podroznikow, takze zajrzyjcie sobie tam:
http://www.peron4.pl/australia-gdzie-sie-podziali-tamci-surferzy/
Goraco polecic moge tez stosunkowo swiezy tekst naszego kolegi z Mongolii, ktory wlasnie skonczyl swoja podroz po swiecie i zawija do domu. Jak wszystkie tekst Johna jest swietnie przemyslany i napisany znakomita angielszczyzna:
http://johnaroundtheworldblog.blogspot.com/2010/12/west-bank-palestine.html
Milej lektury
Wczoraj przyszła kartka do Was od Johna z Jerozolimy :)
OdpowiedzUsuń