W czerwcu 1993 docent Taszyński nie opuszczał swojego pokoju w instytucie. Zarósł, stracił z dziesięć kilo, a na dodatek porzucił pracę ze studentami i w kółko bredził coś o katapulcie czasoprzestrzeniej. Profesor Liszt poważnie obawiał się o zdrowie swojego najzdolniejszego asystenta. Na wszelki wypadek skierował go w trybie pilnym na kurację do Ciechocinka. Tam słuch o Taszyńskim zaginął. Z ostatnich zapisków naukowca wynika, że miał serdecznie dość reform Balcerowicza i analizował możliwość teleportowania się w przyszłość. Skutkiem ubocznym takiej misji byłoby jednak wytworzenie lokalnej "depresji czasowej", obszaru, na którym, po katapultacji podróżnika czas spowalnia. Zachodzi duże prawdopodobieństwo, że Taszyńskiemu udało się katapultować w przyszłość, a wytworzony dług czasoprzestrzenny zatrzymał cały Ciechocinek w latach dziewięćdziesiątych dwudziestego wieku.
Aby zweryfikować historię zaparkowaliśmy naszego Transgalaktycznego Sokoła ciechocińskim w parku zdrojowym. Załoga przeprowadziła rekonesans w tej tajemniczej strefie - dokumentacja zdjęciowa zdaje się potwierdzać teorię depresji czasoprzestrzennej.
|
Rendez vous pod Grzybkiem, flirt bez Tindera i Fejsbooka! |
|
Zdrowe jedzenie to podstawa - jest marchew |
|
Kto ukradł rykszarza? |
|
Fajfy w Europie to najgrubsze imprezy |
|
Dla zmylenia klingońskich zwiadowców ukryliśmy Transgalaktycznego Sokoła za drzewem |
|
Tunel miłości... |
|
...najwyraźniej działa |
|
Bania u Cygania, bania u Cygana.... |
|
...hej! |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz