|
Przepraszam czy jest Baran? |
Życie barana w Mongolii podlega ściśle okreśonym regułom. Jego porządek oraz szczegóły kolejnych etapów poznajemy od końca. Pierwsze spotkanie nestępuje już kilka godzin po rozpoczęciu naszego Tour de Mongolie w przydrożnym barze. Uśmiechnięta Pani serwuje nam świeżutkie placki Huuszuur, czyli baraninę w cieście smażoną w głębokim tłuszczu, zapewne baranim. Po doprawieniu Maggi stojącym na stole smakują wspaniale.
|
Buuz - miły baran, zwykle z piwem się pojawiał |
|
Huszur - szybki baran na drogę |
Następnego barana spotykamy w gościnnym domu Erki, naszego kierowcy. Po zwykłej europejskiej herbatce i chlebie z wyśmienitymi powidłami, gospodni przynosi nam miejscową zupę - nieklarowany rosół barani z makaronem domowej roboty, jarzynami i pierożkami z baraniną. Koleżanka wegetarianka dostaje miskę warzyw (wyciągniętch z rosołu) - pomagamy jej więc opróżnić talerz. Nie dajemy rady zjeść wszystkiego. Jednie John nauczony przez mamę, że trzeba jeść do końca i po opróżnieniu miski natychmiast dostaje dokładkę.
|
Czy świeże, naturalnie że świeże.. Baran Marian świeżo z podwórka |
Po pewnym czasie Mongołowie wtajemniczają nas w inne etapy baraniego losu udowadniając, że zawsze dostajemy świeże posiłki. Zapowiadają nam, że na jedzenie trzeba będzie trochę poczekać. Po kilku minutach bezceremonialnie wnoszą do restauracji skórę wraz z ciepłymi jeszcze częściami nadającymi się do jedzenia. Na naszch oczach przyrządzają cały obiadek. Posiłek wegetariański, chociaż wyjątkowo przyrządzany oddzielnie na polskim oleju słonecznikowym znów dostajemy do podzialu - koleżanka zjada swoją sałatkę na dworze.
Smak i zapach baraniny towarzyszy nam wszędzie - czy to gorąca woda na herbatę, czy mongolska autostopowiczka - cały kraj ma ten sam niepowtarzalny aromat. Po trzech tygodniach jesteśmyprzekonani, że długo jeszcze nie weźmiemy tego mięsa do ust.
|
Sir, proszę spróbować. Jak zbyt kwaśne to naturalnie otworzymy następnego |
Piję właśnie herbatkę w pracy i zapachniała baraniną...
OdpowiedzUsuń