piątek, 17 grudnia 2010

Abel Tasman Nat Park

Jak codzien alarm 'do pracy' wlaczyl sie o 7.40 rano ... czasu polskiego. I znowu kapitalne wyczucie chwili ze strony mojego dzielnego telefonu, ktory krzyczy 'Halo, nie zapominaj o rzeczywistosci' w najbardziejnieoczekiwanych momentach - na srodku pustynii, na chinckim murze, cz w ruinach angor wat
A dzis bylo zapomniec o rzeczywistosci wyjatkowo latwo. Noc i przedpoludnie w strugach deszczu w namiocie wcisnientym na jakims podworku w miasteczku Motueka. Wbrew pogodzie i prognozom postanowilismy jednak ruszyc na szlak gdzie las schodzi wprostdo morza. Wiele godzin wedrowki - w sloncu, w mazawce, pomiedzy paprociami, nad stromym brzegiem. Gdzies tam ponizej ocean.
I wreszcie, o 19.38 na koncu schodzacej w dol sciezki slychac szum fali, widac granat przypalony usypiajacym sloncem. Zbiegamy, zmeczone stopy uwolnione z ciezkich buciorow ciesza sie dotykiem letniej wody, spod nog uciekaja wielkie plaszczki zaniepokojone halasem na opuszczonej plazy.... odzywa sie telefon, normalnie powinnismy sie obudzic, ale opcja drzemka daje nam jeszcze chwile
Published with Blogger-droid v1.6.3

4 komentarze:

  1. Naprawdę jesteście wspaniali.Macie tyle energii i woli ,że tylko Was podziwiać.Jak na razie pogoda Was nie rozpieszcza.Ale jeszcze i Wam zaświeci słonce,czego życzę na jutro i do końca podróży.U nas za to mamy 10 stopni mrozu,a w instytucjach ,spółkach itp odbywają spotkania "wigilijne" oraz nagradzanie pracowników za wydajna pracę w br.Pozdrawiamy. Dziadek

    OdpowiedzUsuń
  2. nie no fajna ta plaza, na niskiej 3a tez letnia woda a szum w rurach niczym morskie fale

    OdpowiedzUsuń
  3. i budzik też u nas dzwoni tak samo :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wybaczam
    wszyst
    kie


    literówki


    fantastyczne

    OdpowiedzUsuń