niedziela, 7 sierpnia 2011

Bim bom, ba bim bom czyli historia od wielkiego dzwonu



Jakiś rok temu...
W powietrzu unosił się smród spalenizny nawiany z płonących podmoskiewskich lasów. Przekroczyliśmy bramy Kremla. Bogata mieszanka stylów – cerkwie, sobory, budynki administracyjne z różnych okresów stłoczone tuż obok siebie. Złote kopuły dodają trochę szarosłonecznego blasku. Brąz gigantycznego, sześciometrowego, cara Kołokoła, parzy w ręce. 
Ten kolos wygrzewa się u podnóża wysokiej dzwonnicy Iwana Wielkiego. Leży na ziemi z pękniętym bokiem. Nie udało mu się nigdy zawisnąć na samej dzwonnicy, by napełnić miasto głębokim, monumentalnym brzmieniem. Dzwon miał stać się symbolem potęgi osiemnastowiecznej Rosji. Zaprojektowany został przez Mistrza Ivana Motorina. Rodzina Motorinów już wcześniej przez trzy pokolenia odlewała dzwony dla rosyjskich cerkwi i armaty dla rosyjskich carów. Coraz więcej bogatych cerkwi i coraz więcej wojen. Dzwony i armaty  (ewentualnie w trudniejszych momentach dzwony na armaty ;-) - trudno o lepsze czasy dla ludwisarzy.
  
Car Kołokoł, pierwszy od lewej
Zwieńczeniem życia Ivana, ukoronowaniem kunsztu rozwijanego przez jego dziada i ojca był Car Kołokoł. Nikt wcześniej, ani nikt później nie porwał się na stworzenie podobnego arcydzieła. Ivan nie dożył końca projektu, ale może to lepiej. Po wielu miesiącach przygotowań odlano kolosa. Gdy był już ukończony, ale tkwił jeszcze w ziemi, na Kremlu wybuchł pożar. Syn Iwana, Michał Motorin musiał podjąć decyzję – ryzykować zniszczenie odlewu przez ogień lub schładzać wodą ryzykując pęknięcie. Nie wiem czy ktoś potrafi sobie wyobrazić to, co poczuł Michał Matorini słysząc chrupniecie pękającego w ziemi metalu. Cztery pokolenia tradycji, arcydzieło, które na zawsze stałoby się ikoną Moskwy, Rosji, całego prawosławia. Dzwon, którego dźwięku nie ośmialanoby się wydobywać w innych sytuacjach niż te najważniejsze, najważniejsze dla Rosji, a w praktyce dla połowy świata. Głos prawie nieśmiertelny, legendarny.



Nikt nie poznał głosu Cara Kołokoła. Michał Motorin porzucił rodzinną tradycję i słuch o jego rodzie zaginął. Odprysk waży prawie tyle co Dzwon Zygmunta na Wawelu, całość kilkanaście razy więcej.  

Czapki w porządku - to rekruci są za mali

        
Dzwon w alternatywnym stanie skupienia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz